SECTIONS
REGION

Prawie wojna domowa: takiej przemocy Liban nie widział od dziesięciu lat

Zaciekły spór polityczny wokół dochodzenia w sprawie zamachu bombowego w porcie w Bejrucie w sierpniu 2020 roku, doprowadził do najgorszej przemocy, jaką Liban widział od ponad 10 lat. W czwartek 14 października protest przerodził się w śmiertelne walki uliczne. Co najmniej sześć osób zostało zabitych.

Zamieszki się zaczeły, kiedy do setek zwolenników Hezbollahu i Amala, którzy maszerowały w kierunku Pałacu Sprawiedliwości libańskiej stolicy, otworzyli ogień nieznani snajperzy na dachach. Wśród tłumu kilka nieznanych sprawców też otworzyło ogień do ludzi z pistoletów i karabinów maszynowych. Informują o tym rzecznik Ministra Spraw Wewnętrznych, raporty wojskowe i oświadczenia lokalnych dziennikarzy.

Protestujący, demonstranci i dziennikarzy zostali zmuszeni do schronienia się, a niektórzy sprobowali się obronić samodzielnie i otworzyli ogień w odpowiedź (wśród protestujących było wiele ludzi wojennych i żołnierzy). Do centrum strzelaniny zostały wysłane jednostki Sił Zbrojnych Libanu, zaopatrzone w transportery opancerzone i karabiny maszynowe o dużym kalibrze. Jednostki Sił Specjalnych trafiły do dachów i niektórych snajperów udało się złapać.

Ogień z broni i pocisków trwał w ciągu co najmniej czterech godzin po rozpoczęciu walk. Pewien ruch powrócił na ulice stolicy, gdy Libańskie grupy obrony cywilnej i Czerwonego Krzyża ewakuowały ze strefy Tajuny mieszkańców dotkniętych ostrzałem.

Obecnie konfliktowi udało się pokłaść kres, sytuacja w centrum Bejrutu pozostaje się względnie stabilna. Choć z niektórych budynków w centrum miasta do tego czasu unosi się dym. Epicentrum starć, Dystrykt Tajune, znajduje się w pobliżu miejsca wybuchu wojny domowej w Libanie w latach 1975-1990.

Libański Czerwony Krzyż poinformował, że w wyniku przemocy zginęło sześć osób, a ponad 30 zostało rannych. Minister Spraw Wewnętrznych Bassam Maulawi powiedział dziennikarzom, że snajperzy i bojownicy “strzelali ludziom w głowę”, a cztery pociski B7 zostały wystrzelone w powietrze. Dziewięć osób zostało aresztowanych po przemocy, powiedziała libańska armia w oświadczeniu w nocy z czwartku na piątek.

Przypominamy, że protesty, które stały się celem ataku, trwają a Bejrucie już od kilku miesięcy. Demonstranci domagali się zawieszenia sędziego prowadzącego dochodzenie w sprawie masowej eksplozji w porcie w Bejrucie w sierpniu ubiegłego roku. W wyniku wybuchu zginęło ponad 200 osób, a 6 000 zostało rannych. Wśród demonstrantów było wielu ludzi, których krewni zginęli lub ucierpiały w skutku tego ataku.