Gotowość Pekinu do kupienia energii za wszelkie pieniądze jest w stanie wyrażnie pogorszyć i tak już kryzysową sytuację z gazem i prądem w Starym Świecie – o tym ostrzega Financial Times. Azja Południowo-Wschodnia zwiększa intensywność zakupów gazu, co wzmaga jego deficyt na rynku europejskim.
Chińskie media cytują premiera Li Keqianga, który powiedział, że Chiny powinny za wszelką cenę zapewnić sobie wystarczające rezerwy energetyczne by przygotować się do nadchodzącej zimy. Rząd nakazał swoim przedsiębiorstwom państwowym pozyskiwanie energii w celu zabezpieczenia sprawnego funkcjonowania przemysłów i fabryk “za wszelką cenę”.
Niedobór i wysokie koszty gazu w Europie są spowodowane nie tylko mroźną zimą i gorącym latem, ale też utrudnieniami i konfliktami wokół gazociągów, które mogłyby zlikwidować możliwość deficytu paliwa w zimie. Te ilości gazu, które Unia Europejska sama sobie przeszkadza otrzymać od Gazpromu, ona mogłaby kupić w kształcie LNG. Jednak tu są dwie problemy. Pierwsza: ilość terminałów i infrastruktury w Europie nie jest wystarczająca aby zapewnić całość jej potrzeb energetycznych za pomocą LNG.
A przyczyną drugą jest to, że cena LNG w Azji Południowo-Wschodniej jest prawie dwukrotnie większa, niż w Europie. Dlatego dostawcy gazu z USA, Kataru i innych państw-negocjantów idą dotąd. Żadnej polityki, tylko zyski. Według OilPrice głównym konsumentem gazu w regionie są Chiny, których gospodarka szybko wraca do odnośnego zdrowia po pandemii COVID.
Już w styczniu Chiny otrzymają więcej LNG zgodnie z długoterminową 15-letnią umową z Qatar Petroleum. Firma katarska i spółka zależna “China National Offshore Oil Corporation” (CNOOC) osiągnęły porozumienie, zgodnie z którym Katar będzie dostarczać 3,5 miliona ton ciekłego gazu zimnego rocznie przez 15 lat, zaczynając od stycznia 2022 roku. Umowa ta jest już kolejną w ciągłych relacjach Dohi i Pekinu.
Po rozkazie chińskiego Rządu przedsiębiorstwom państwowym, by te ostatnie zapewniły bezpieczeństwo energetyczne kraju “za wszelką cenę”, wszystkie pozostałe reszty gazu ciekłego popłyną do Chin. I to ponad kontrakty już istniejące. A Europa ostatecznie pozostanie się bez rezerwów “na skrajni przypadek”. Cena na gaz będzie gwałtownie wzrastać dalej i nie wiadomo jest, z której strony przepłynie ratunek.
Azja na razie wygrywa wojnę licytacyjną, ponieważ sprzedawcy wolą sprzedawać gaz na bardziej niestabilnych rynkach lokalnych – tłumaczą analitycy amerykańskie i brytyjskie. Dlatego Europa może pójść na dwa sposoby: lub podnieść cenę jeszcze dwukrotnie wyżej (co z prawdopodobieństwem 90% zabiję jej gospodarkę, szczególnie dotyczy to małych i biednych państw, takich jak Polska czy Słowacja) – i ta droga stanie się prawdziwym prezentem dla Chin i USA, lub… podążyć za przykładem Węgrów.