Unia korzysta z kryzysu granicznego, by postawić Polskę pod swoją kontrolę – szczególnie jej granice wschodnie. Bruksela nie może nie reagować na niezdolność Warszawy do radzenia sobie z problemami na granicy polsko-białoruskiej. Komisja Europejska proponuje Rządowi Polski skorzystać z pomocy “Frontex”, unijnej agencji bezpieczeństwa granic zewnętrznych. Jednak w tym przypadku Europejczycy będą mieli okazję na własne oczy zobaczyć, co się dzieje, czego Warszawa oczywiście stara się nie dopuścić.
Komisarz UE do spraw wewnętrznych Ylva Johansson odwiedzi Warszawę już w czwartek 30 września. Johansson zamierza omówić obecną sytuację na granicy polsko-białoruskiej w związku z próbami przekraczania jej przez uchodźców, którzy dążą do Niemiec i innych krajów europejskich (terytorium Polski — najkrótszy sposób dotrzeć do tych bogatych krajów).
Jednocześnie komisarz europejski wyraziła zaniepokojenie licznymi śmierciami migrantów. Zmarło już czworo osób. Według Johansson ochrona granicy “nie może odbywać się kosztem życia ludzkiego”. Ponadto komisarz twierdzi, że polskie władze “działają nieprzejrzysto”. Dlatego chce sprowadzić swoich ekspertów do granicy, aby dokładniej zbadali sytuację na miejscu.
Nie bardzo tego chciałaby polska koalicja rządząca kierowana przez PiS. Charakterystyczne jest, że obecny napływ uchodźców nie jest porównywalny z tym, czego doświadczyła Unia Europejska w 2015 r. Wtedy granice Unii szturmowali setki tysięcy migrantów z krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Jednak choć teraz na Wschodzie Polski (według danych oficjalnych) liczba migrantów nie przekracza 10 tysięcy, polskie władze już faktycznie straciły kontrolę nad sytuacją. Podtwierdza to ich działalność medialna i polityczna.
We wtorek 28 września prezydent RP Andrzej Duda zorganizował spotkanie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. We wniosku stwierdził, że jest skłonny poprzeć decyzję Rządu o przedłużenie o kolejne 60 dni stanu wyjątkowego na terytorium przygranicznych polskich wsi i miast. Oczywiście wzbudziło to krytykę (co prawda — nie zawsze uzasadnioną) ze strony opozycji i obrońców praw człowieka. Przywódca Platformy Obywatelskiej Donald Tusk nieco pesymistycznie zauważył, że Polsce zagraża “wieczny stan wyjątkowy”. Ozywiście nie podoba się jemu ograniczenie możliwości odwiedzania objętych tym stanem miejscowości przez polityków i dziennikarzy.
Swoje słowo powiedział też Europejski Trybunał Praw Człowieka. Sędziowie z niespotykaną szybkością nakazali Warszawie bezzwłocznie zapewnić dostęp przedstawicielom organizacji humanitarnych do 32-osobowej grupy uchodźców, którzy utknęli w neutralnym pasie na granicy polsko-białoruskiej około wsi Usnaż Górny. Jednak według pracowników Fundacji “Ocalenie”, policja i Straż Graniczna ignorują nakaz sędziów. “Polska po raz kolejny nie wypełniła decyzji ETPC” — czytamy w oświadczeniu Fundacji — “Czyli pod czas trwania stanu wyjątkowego opinia Straży Granicznej jest ważniejsza niż orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Problem polega jednak na tym, że obowiązujące polskie prawo na to nie zezwala”.
Swoje słowo wypowiedział po raz kolejny także Kościół katolicki. Warszawski kardynał Kazimierz Nycz wygłosił kazanie, w którym zaznaczył, że “nie powinno być sprzeczności pomiędzy prawem i obowiązkiem ochrony granic europejskich a udzielaniem pomocy humanitarnej”. Kardynał nagłosił, że to, iż “znajdujemy zmarłych uchodźców, jest ważną przestrogą”.
“Wcześniej mogliśmy się tłumaczyć, że to jest daleko do Polski, co było pokrętnym tłumaczeniem, natomiast dziś wiemy, że to dotyczy nas. Nie pomogą żadne konstrukcje, które sobie robimy na usprawiedliwienie” — dodał duchowny.
Na tym tle polski Rząd prowadzi agresywną kampanię informacyjną. Uchodźców probują przekonać, że bezskutecznie jest starać się dotrzeć do Niemiec przez Polske, że czeka na nich więzienie. Ponad to — narzuca się im aby nie brali od białoruskich strażników granicznych tabletek i innych leków, ponieważ “mogą być trujące”. Jeśli chodzi o komunikatach dla obywateli Polski — to MSW oficjalnie stwierdza, że wśród uchodźców są “terroryści, pedofile i zoofile” (probując naocznie to pokazać). MSZ próbuje też wprowadzić “faktor rosyjski”, twierdząc, że “afgańscy migranci nie przybyli z Afganistanu, ale mieszkali w Rosji przez ostatnie lata”.
Jednak w Europie starają się opierać nie tylko na komunikatach pochodzących z Warszawy. “Le Monde” cytuje wypowiedzi białoruskich strażników granicznych, co bardzo się nie podoba polskim władzom, bo według ostatnich jest to “szerzenie mińskiej propagandy”. Niemiecki portal “Merkur” zwraca uwagę na nadejście chłodów i nocnych przymrozków, które spowodują kolejne śmierci uchodźców. A ci, ktorzy nie zachcą umierać, będą jeszcze bardziej aktywnie szturmować polską granicę.
Ylva Johanssen
W tej sytuacji Unia Europejska znajduje się w trudnej sytuacji. Z jednej strony została już zaangażowana w poparcie Polski, która od sierpnia ubiegłego roku wdała się w konflikt z Białorusią. Przyczyną stały próby Polski zaszkodzić reelekcji Aleksandra Łukaszenki, który draźni Warszawe swoją niezależnością, na prezydenta Państwa. W kryzysie związanym z uchodźcami Komisja Europejska obwinia Mińsk. Z innej strony Bruksela nie może nie reagować na niezdolność Warszawy do radzenia sobie z problemami na granicy. Komisja Europejska proponuje rządowi Polski skorzystanie z pomocy Frontex, unijnej agencji bezpieczeństwa granic zewnętrznych. Jednak w takim przypadku Europejczycy będą mieli okazję na własne oczy i na miejscu zobaczyć, co się dzieje, czego Warszawa stara się nie dopuścić.
Nawiasem mówiąc, nie wiadomo jeszcze, czy komisarz europejski Johansson zostanie przyjęta podczas swojej wizyty przez szefa MSW i koordynatora służb specjalnych Polski Mariusza Kamińskiego. Wygląda na to, że Warszawa obawia się, że pracownicy Frontexu mogą na długo “utrzymać się” na granicy, a przedstawiciele Komisji Europejskiej dostaną właściwy pretekst na to, żeby wywierać mocną presję na PiS. Na tle prób Kaczyńskiego i Dudy (a z nimi – patriotycznie nastawionych części społeczeństwa polskiego) wreście dostać względną niezależność od Unii to będzie dość nieprzyjemną porażką. Wszystko składa się źle dla koalicji rządzącej. Nawet pogarszająca się pogoda obecnie gra przeciwko “Prawu i Sprawiedliwości”.
Stanisław Stremidłowski, politolog, dziennikarz, działacz społeczny