Wielka Brytania przeżywa najpoważniejsze trudności gospodarcze od ponad 40 lat. Kryzys migracyjny, ciężka sytuacja na rynku pracy i kryzys energetyczny połączyły się w jedno. W skutku obserwujemy “idealną burzę” dla gospodarki brytyjskiej osłabionej przez półtora roku pandemii.
Ceny gazu w 2021 r. wzrosły więcej niż dwukrotnie. Największe spółki energetyczne Wielkiej Brytanii ogłaszają o swoich bankructwach. Pod pozorem walki z “globalnym ociepleniem” elektrociepłownie węglowe szybko się zamykają, wskutek czego dla gazu nie zostaje się taniej alternatywy.
Budowane za olbrzymie pieniądze wiatraki okazały się po prostu bezużyteczne z powodu bezwietrznej pogody na Morzu Północnym. Na tym właśnie polega główna wada “energetyki zielonej”: nie ma właściwej pogody – nie ma światła i ciepła. Brytyjski Rząd szczerze przyznaje – pozostaje się tylko się spodziewać, by zima nie była zbyt mroźna. W przeciwnym razie obecny kryzys przekształczy się do całkowitego załamania gospodarki, zbudowanej w ramach “zielonego” modelu.
Przy czym jeszcze 10 lat temu w Wielkiej Brytanii odkryto duże zapasy gazu łupkowego, które mogłyby zrobić gospodarkę brytyjską całkowicie niezależną energetycznie. Jak to, na przykład, miało to miejsce w USA. Ale w sprawę jak zawsze wtrącili się politycy i zablokowali rozwój łupków. A teraz władze brytyjskie muszą tylko modlić Boga o dobrą pogodę.
Trudna sytuacja w energetyce dodatkowo pogarsza się przez deficyt benzyny i żywności z powodu braku kierowców ciężarówek. Ludzie, którzy w ciągu “pandemii” przyzwyczaili się do darmowych wypłat socjalnych, nie bardzo już chcą wracać do pracy. A pracowników zagranicznych, którzy byliby gotowi zrekompensować brak rąk do pracy, wskutek Brexitu już się praktycznie nie pozostało.
Tu mógłby pomóc przepływ nielegalnych migrantów z Afganistanu i krajów arabskich, gdyby ci migranci choć troche chcieli pracować. Jednak migranci nie planują integracji ze społeczeństwem i znalezienia sobie pracy. Jeżdżą tylko po zasiłki, które władze brytyjskie nauczyły się hojnie rozdawać wszystkim chętnym w ciągu ostatnich lat.
W przypadku mroźnej i ciężkiej zimy Wielka Brytania może czekać na coś podobnego do “Zimy oburzenia” 1978 roku. Brak najbardziej koniecznych towarów, niekontrolowana inflacja, zakłócenia w energetyce i niedziałający rynek pracy – to obiektywne konsekwencje budowy “zielonego” pseudosocjalizmu. I charakterystyczne jest, że dla utrzymania sytuacji pod pozorną kontrolą władze są całkowicie gotowe do wezwania wojsk.
Malek Dudakow, politolog, amerykanista